Światowe Dni Młodzieży to nie była tylko modlitwa i spotkanie z papieżem Franciszkiem. To była również okazja do poznania innych kultur, nawiązania nowych przyjaźni, integracji i wspólnej zabawy.
Nie raz już mieszkańcy Chwałęcic dowiedli, że choć nasza dzielnica jest mała, to mieszkają w niej ludzie o wielkich sercach. Dowodem tego była nasza gościnność i radość z przyjęcia tak egzotycznych gości, jakimi byli młodzi ludzie z odległego Trynidad&Tobago. Czekaliśmy na nich długo … mieli być o 11 rano a byli po 11-stej wieczorem. Ale kto by się tam tym przejmował, najważniejsze, że dojechali. Nawet nocą zgotowaliśmy naszym gościom gorące powitanie. Był poczęstunek … a nawet śląski kołocz, a to wszystko w podziemiach naszego kościoła. Dwanaście rodzin miało zaszczyt gościć u siebie w domach tych bardzo sympatycznych ludzi. Najmłodszy uczestnik miał 20 lat, a najstarszy był po 50-tce. W sumie gościliśmy 24 osoby. Oprócz spotkań, które miały miejsce w centrum Rybnika, nasi przyjaciele mieli zapewnione atrakcje w naszej dzielnicy. Przygotowaliśmy dla nich wycieczki m.in. do Ustronia, Piekar i Częstochowy. W Ustroniu na Czantorii zjeżdżali saneczkami w rynnach, na torze saneczkowym i byli bardzo zachwyceni. Ale głównie to spędzali czas z nami, a my mieliśmy możliwość uczyć się od nich tej radości i swobody, jaką oni mieli.
Zorganizowaliśmy wspólny grill z pieczonymi na kijach kiełbaskami, była wspólna biesiada „na górce”, śpiew i zabawa. Było też spotkanie naszych gości z dziećmi z przedszkola. W niedzielę wszyscy brali udział w uroczystej Mszy Świętej odprawionej w dwóch językach, a potem każdy z naszych gości mógł delektować się „ślonskim łobiadym” … a po południu czynnie wypoczywaliśmy nad Zalewem Rybnickim. Jedną z atrakcji była możliwość pływania łodzią motorową. Mieszkańcy wpadli również na pomysł, żeby rozegrać międzynarodowy mecz piłki nożnej – Polska vs Trynidad – na boisku, na którym na co dzień grają piłkarze Sokoła Chwałęcice. Goście od razu byli “na tak”, kibice też nie zawiedli. Ten niezwykły mecz obserwowało ok 500 osób. Mecz rozpoczął się od odegrania hymnów Trynidad&Tobago i Polski. Spotkanie było bardzo wyrównane i w regulaminowym czasie był remis 3:3. W karnych lepsi byli goście. Sportowych emocji nie brakowało, a po meczu już była tylko świetna zabawa, która trwała do późnych godzin nocnych. Poznaliśmy m.in. muzyczne “szlagiery” SOCA, rodem z wyspy Trynidad&Tobago oraz taniec, który nam zaprezentowali, a który my od razu “podchwyciliśmy”. Hitem imprezy były pieczone nad ogniskiem kiełbaski oraz polskie piwo.
Wiele cech ujęło nas z ich zachowania i obyczajów. Swoboda, radość przeżywania każdej chwili, spontaniczność … oraz brak punktualności, o czym przekonała się Wiola, która prężnie działała w Parafialnym Centrum ŚDM. Żeby zebrać ich wszystkich na umówioną godzinę to graniczyło z cudem, notorycznie się gdzieś spóźniali. Ks. Proboszcz zdefiniował to tak: “My mamy zegarki, a oni mają czas”.
Wszystko co dobre kiedyś się kończy, więc gdy kilkudniowy pobyt naszych gości w Chwałęcicach dobiegł końca, to odprowadziliśmy ich na dworzec PKP w Rybniku. Gdy wyjeżdżali do Krakowa … polało się wiele łez.
“Byli jedną z najbarwniejszych grup, które przyjechały do Rybnika. Niezwykle zintegrowani i radośni. Ich głębokie przeżywanie wiary robiło spore wrażenie” – tak skomentował ich pobyt ks. Proboszcz.
A oni ? … Polskę do tej pory kojarzyli tylko z Janem Pawłem II oraz z Lewandowskim, byli ciekawi naszej kultury. Szukając informacji o Polsce, spotkali się z opinią, że Polacy są narodem bardzo gościnnym i … doświadczyli tego. Wyjechali z bagażem niezwykłych wspomnień, obdarowani prezentami.